Wyobraź sobie rzekę, która nie daje taryfy ulgowej. Rzekę, która nie prowadzi Cię spokojnym nurtem, lecz rzuca wyzwania z każdym zakrętem. Tak wygląda Słupia w okolicach Sulęczyna. A jej najbardziej widowiskowym fragmentem jest Rynna Sulęczyńska – legendarna już wśród miłośników trudnych spływów i technicznego kajakarstwa zwałkowego.
To nie jest miejsce dla każdego. To nie jest szlak, na który zabierzesz znajomych na pierwszy raz. Tu się nie wypoczywa – tu się walczy. Ale jeśli choć raz poczujesz emocje towarzyszące przepływowi przez Rynnę – będziesz chciał wrócić.
Wszystko zaczyna się dość spokojnie na jeziorze Węgorzyno – ale już od pierwszych minut rzeki czuć napięcie. Rzeka się zwęża. Zaczynają pojawiać się konary i bystrza, a nurt staje się coraz bardziej niespokojny. Płyniesz wśród drzew, z każdej strony otacza Cię las. Dźwięki cywilizacji nikną. W zamian – szum wody, plusk pod kajakiem, śpiew ptaków i odgłos uderzających o dno głazów.
Rynna Sulęczyńska zaczyna się nagle, bez ostrzeżenia. Kajak podrywa się, jakby sam chciał uciec. Woda zwalnia tylko po to, by zyskać impet. Wpadasz w sekwencję naturalnych głazów, spadków i ciasnego koryta. Woda pieni się i porywa. To tu rzeka zamienia się w górski potok – żywiołowy, dziki, surowy. To nie jest zjeżdżalnia. To żywa woda, z charakterem i temperamentem.
To, co czyni Ekstremalną Słupię tak wyjątkową, to nie tylko spadek terenu czy przyspieszony nurt. To również ilość przeszkód. Powalone drzewa. Pnie wystające tuż pod powierzchnią. Kamienie, których nie widzisz, dopóki nie znajdziesz się nad nimi. A między nimi Ty – z wiosłem w dłoniach i przyspieszonym tętnem.
Czasem musisz się schylić. Czasem przechylić kajak. Czasem odbić się w ostatniej chwili, by uniknąć wywrotki. Czasem… po prostu zaufać rzece i popłynąć.
Sama Rynna Sulęczyńska to odcinek na tyle wyjątkowy, że wielu kajakarzy – po dopłynięciu do końca – wraca pieszo z kajakiem w górę rzeki tylko po to, by zrobić to jeszcze raz. Pokonać Rynnę ponownie. Jeszcze szybciej. Jeszcze lepiej. Jeszcze pewniej. Bo to nie jest trasa „do zaliczenia”. To trasa, za każdym razem inna.
Cały ten fragment Słupi przebiega przez otulinę Parku Krajobrazowego „Dolina Słupi”. Las jest tu stary, wilgotny, ciemny i cichy. Brzegi porośnięte mchami. Woda przejrzysta, chłodna, płynąca jakby w kamiennym korycie. To miejsce wygląda jak kadr z filmu przyrodniczego – i dokładnie tak się tam czujesz: jak aktor w nieskryptowanej roli, zdany na własne decyzje i instynkt.
To nie jest szlak dla turystów. To nie jest miejsce na relaks i selfie. To wyzwanie dla wytrawnych kajakarzy, którzy mają za sobą wiele spływów zwałkowych, potrafią czytać wodę i wiedzą, co robić, gdy coś pójdzie nie tak.
Jeśli masz w sobie ducha przygody, jeśli potrafisz zaufać własnym umiejętnościom, jeśli szukasz rzeki, która Cię sprawdzi i nagrodzi – Rynna Sulęczyńska czeka. To nie tylko odcinek. To przeżycie. A kiedy raz je poczujesz – będziesz chciał wracać.